Witam wszystkich moich przyjaciół, kolegów i inne osoby które mnie wspierały w mojej trudnej sytuacji. Chodzi mi o to co się wydarzyło (tu niektóre są zdjęcia) : https://zrzutka.pl/fnxtu5
Rok ten zaczął mi się bardzo źle. W styczniu po długiej i męczącej chorobie odeszła moja mama. Miesiąc później w moim domu pod moją nieobecność (kiedy byłem w pracy) wybuchł mi pożar.
Bardzo chciałem przeprosić wszystkich za to co mi się przytrafiło. Nie wiem nawet od czego zacząć, co powiedzieć i jak podziękować tym, co mnie wspierali i wspierają.
Od małego nie zostałem nauczony by coś brać od kogoś za darmo. Na wszystko musiałem sam zapracować. Jako dziecko będąc u dziadków musiałem ciężko pracować w polu, sianokosach i obejściu.
Rodzice podczas wakacji nie mieli co z nami zrobić, więc zawozili nas na wieś. Tam była prawdziwa szkoła przetrwania. Surowi dziadkowie dali nam ostro w kość. Nasze wyczekane, cudowne wakacje wyglądały tak, że odliczaliśmy dni do powrotu do domu.
Ta fatalna dla mnie i mojej rodziny noc z 10 na 11 lutego pokazała mi inny obraz mojego życia. W czasie pożaru byłem w pracy. W domu przebywała żona i córka. Żona już spała. Jak się później okazało zaczadziała dymem, córka zaś zbierała się do snu. Córkę zaniepokoiły jakieś trzaski i stukot za drzwiami jej pokoju. To niestety już płomienie pukały do jej pokoju na górze. Płomień strawił schody, zabezpieczenie fotowoltaiki,
okno i wszystko co było w jego zasięgu. Temperatura była tak wysoka że plastikowe rury z wodą stopiły się i zaczęła się lać woda. Płomienie i gęsty, tłusty czarny dym penetrował wszystko. Począwszy od przedsionka gdzie wszystko się zaczęło aż po kuchnię, łazienkę, przedpokój i pokój na dole.
Smród plastiku, poliuretanu i innych jeszcze chemikali wydobywający się z przewodów wentylacyjnych obudził mojego sąsiada który wyrwany ze snu przybiegł by pomógł uratować moją rodzinę. Gdyby nie sąsiad, to dziś bym został tylko z synem.
Z pracy wcześniej wyszedłem, wróciłem pierwszym środkiem transportu który miałem. Jeszcze było ciemno więc szybko odłączyłem panele fotowoltaiczne by nie produkowały prądu i nie spowodowały większych strat. W domu było ciemno, brak zasilania. Zaświeciłem latarką to dopiero ukazał się moim oczom prawdziwy armagedon.
Wszedłem do domu to poczułem że stoję po kostki w wodzie. Strażacy ratowali mój dobytek nie szczędząc wody. Tym co było pod ręką (łopata do odśnieżania) zacząłem usuwać wodę na zewenątrz.
Nasze AGD i inne rzeczy poszły do kontenera. W domu można było by kręcić Powstanie warszawskie. Wszystko było czarne i dom zamienił się w jedną norę.
Tu moja twardość charakteru się poddała. Załamanie, rozterka i niepewność wzięły górę nade mną. Pojawiła się depresja, załamanie. Dopiero teraz zacząłem z tego wychodzić, nie dałem rady z nikim rozmawiać. Nawet obecnie niechętnie o tym rozmawiam. Głos się łamie i czasem płyną łzy.
Chciałem wcześniej napisać kilka słów lecz nie dałem rady. Dopiero teraz trochę jest już inaczej i coś mogę napisać. Proszę zrozumcie mnie, to nie z wygody czy ignorancji, ale to co się mi zdarzyło to myślałem że tylko w filmach takie akcje się dokonują.
Ciągle pojawiało się pytanie co dalej? Czy dam radę to ogarnąć?
Tutaj dokonał się jakiś cud. Sam nie wiem jak to się stało…
Pojawiły się słowa wsparcia, pomoc finansowa ze strony mojej zmiany. Mój kolega założył mi konto na www.zrzutka.pl i prowadził nadzór nad wszystkim. Ja nie miałem do tego głowy. Niby byłem obecny a myślami byłem gdzieś indziej. Właśnie stąd dowiedzieliście się o mnie, przykro mi że w takim złym świetle, ale postaram się poprawić.
Podziękowanie medykom z Centrum Damiana z Lotniska Chopina w Warszawie za wsparcie.
Największą pomoc otrzymałem od Krótkofalowców. Ludzie których nawet nigdy nie widziałem, nie spotkałem okazali się armią zbawienia. Nie sądziłem i nie spodziewałem się że mam tylu kochanych przyjaciół (nie wstydzę się tego powiedzieć), chciałbym ich poznać i chętnie zaprosić do siebie po tych remontach. Okazało się że jesteście moją rodziną na którą można zawsze liczyć. Z mojej strony również uczynię wszystko by tak również było.
Wielkie podziękowanie dla mojej zmiany z pracy. Zrobili zakupy rzeczy pierwszej potrzeby które utraciłem. (pościel, ręczniki i ubranie), zakupili mi pościel, ręczniki, odzież, garnki, czajnik, mikrofalę, talerze, żelazko….wiele innych jeszcze niezbędnych przedmiotów.
Ludzie którzy mnie nie znają, nigdy nie widzieli bardzo mnie wspierali. Moja żona była zaskoczona i do dziś nie wierzy że to było naprawdę.
Bardzo dziękuję Jurkowi SP3SLU i innym którzy wsparli mnie i podali informację dalej o mojej tragedii. Po radiowym komunikacie i informacji na http://sp7pki.iq24.pl/default.asp?grupa=75798&temat=571322 ruszyła lawina. Kolega Robert (administrator) https://zrzutka.pl/fnxtu5 jak pokazał mi ile ludzi mnie wspiera, zamurowało to mnie i zaskoczyło.
To jest siła radia. Ze strony mojej rodziny nie dostałem takiego wsparcie co od Krótkofalowców.
Zawsze to ja starałem się być po drugiej stronie barykady. Rodzice nauczyli mnie dawać, pomagać, zrobić i nic nie brać. Tu cały ich misterny plan legł w gruzach, bo to ja muszę coś wziąć, dostać coś i liczyć na pomoc i wsparcie innych.
Nie wiem sam jakich słów użyć by podziękować wszystkim za wszystko, wsparcie materialne, finansowe czy nawet za dobre słowo. BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ.
Często pytają mnie o to co było przyczyną…..?
Prawdopodobną przyczyną było albo iskra z pieca albo jakieś spięcie elektryczne. Strażacy nie ustalili przyczyny.
Obecnie robimy wszystko by jak najszybciej wrócić do normalności. Spalone ubrania i przedmioty sukcesywnie usuwamy. Meble spalone utylizujemy, inne spuchły od wody, musimy usunąć i może kiedyś coś się kupi i wstawi.
Własnym sumptem staram się remontować to co przetrwało, na ile mi starczy funduszy to tyle postaram się zrobić i naprawić. Trzeba będzie zrezygnować chyba z niektórych zaplanowanych wydarzeń ponieważ teraz muszę zapewnić rodzinie jakiś prawie normalny byt.
Jeszcze trochę nie będę mógł być słyszalny na KF. Podczas pożaru była tak wysoka temperatura że mój sprzęt radiowy, mierniki, komputery uległy deformacji, a wodne rury stopiły się. Przygotowane terminale i inny sprzęt do naszego klubu SP5PMU niestety się spalił.
Jeszcze jakiś czas muszę pozostać w cieniu radiowym, ale z czasem może coś się uda uruchomić.
Obecnie wychodzę z depresji która mnie dopadła. Fundusze które zostały nam przekazane poszły na bieżące potrzeby by zabezpieczyć wnętrze, poprawić tynki i przygotowaliśmy wszystko do malowania. Jeszcze sporo potrzeba by doprowadzić się do przynajmniej minimum by funkcjonować normalnie. Aby nie pozostawać w tyle i nie myśleć o tym co się stało , uruchomiliśmy akcję dyplomową 500-Lat Grodziska Mazowieckiego. Będziemy pracować pod znakiem okolicznościowym SN500GM oraz prywatnymi. Dużo mam do załatwiania spraw i w klubie SP5PMU oraz organizacji naszej akcji, jeszcze remonty, praca…
Tak na koniec to dodam że starałem się godnie wykorzystać finanse by starczyło do malowania. Właśnie zaczynamy malowanie części spalonych, kuchnia pójdzie na koniec bo niestety wszystko nadaje się do kontenera. Reanimuję całą fotowoltikę, zabezpieczenia i wszystko to, co mi się w środku spaliło. Dodatkowo jeszcze następne wydatki muszą pójść by to uruchomić. Na to już nie wystarczyło funduszy coś własnymi siłami ogarniam – puki jest lato.
Robertowi bardzo dziękuję za pomoc (kolega z pracy, admin mojej zrzutki.pl), przepraszam że użyję na koniec twych słów: „…jaki byłeś i jesteś – to do Ciebie wraca…” Taki już jestem że staram się pomagać.
Jeszcze raz całej mojej rodzinie Krótkofalarskiej Bardzo, Bardzo dziękuję.
Jeżeli uda mi się zorganizować radio KF, postaram się pracować w czasie akcji dyplomowej na KF pod moim znakiem by przydzielać punkty do dyplomu.
Pozdrawiam Ryszard SP5TBE